piątek, 17 sierpnia 2012

Koniec.

znikam stąd
czas zacząć nowe etapy w życiu
chcę się odciąć, bo za dużo tutaj wspomnień
Zła ciągle będzie mi tu o sobie przypominać
być może powstanie nowy blog, jeśli ktoś by chciał w razie czego, zostawiajcie proszę w komentarzu
* adres bloga
* nick
* email

żegnam

czwartek, 16 sierpnia 2012

goodbye my dark side

Każdy moment jest dobry, żeby zmienić wszystko.
Żegnaj, ciemna strono.

Moja gorsza strona jest moją lepszą stroną. Ale dziś wolę dobrą słabość, od złej mocy skierowanej tak naprawdę we mnie samą.

Mojej.

zabierz mnie na spacer, na piwo, na fajkę, na koncert, na rozmowę, na film, na zawsze. przyjdź i spakuj wszystkie Listy ze Specjalnego Pudełka, mój skarb najdroższy. zabierz mnie nagą, bez własności, u b e z w ł a s n o w o l n i o n ą. bo Twoja wola niech się dzieje, a Twoje szczęście się liczy. skoczyć w wodę potrafiłaś, skocz więc do mnie i zostań, porwij, ucieknij ze mną na ramieniu. przyjdź, bo słaba bez Ciebie jestem i siły nie mam na życie, oddychanie, tylko płakać mi wolno. jeśli każda łza świadczy o mojej Miłości do Ciebie, jest ona nieśmiertelna. przyjdź, przybiegnij, Najdroższa. a potem pocałuj mnie, obejmij i nie puszczaj na wieczność.
dla Ciebie zmienię swoje życie, tylko dla Ciebie to zrobię i z Tej Miłości Największej Do Ciebie.

środa, 15 sierpnia 2012

uwielbiam.

uwielbiam twoje usta, zbyt szybkie pocałunki, dotyk śmiały z wyczuciem i kłamstwa twoje lubię. i gdy mówisz, że myślałeś, choć    n i e   m y ś l a ł e ś    pewnie wcale. i gdy mówisz mi dobranoc, a to czasu na mnie nie masz. i gdy szepczesz słodkie igraszki do ucha i gdy namiętnością opętany oddychasz szybciej, a potem stajesz się czuły i potulny jak baranek. i uwielbiam śmiech twój jedyny i gdy mnie rozbawiasz i gdy na nogę narzekasz. i uwielbiam cię mieć, choć nigdy mój nie będziesz. i płakać za tobą uwielbiam, gdy opętana zapachem kłamstwa zasypiam
na poduszce
sama

karmię zło.

istnieją w tobie dwie sprzeczności, dwie bestie. jedna jest dobra, zna empatię, przyjaźni się z miłością, a jej matką chrzestną jest prawda. drugiej na imię zło, mieszka w krainie zwanej kłamstwem i obłudą, często odwiedza ją jej najlepsza przyjaciółka, zdrada. to od ciebie zależy którą z nią karmisz, by przeżyła.

Jest tak samo, może tylko trochę smutno
I nie mówisz dobranoc, i nie mogę przez to usnąć

I może trochę pusto, i znowu jest to rano
I znowu uwierzyć trudno, że marzenia się spełniają



n a d u ż y w a m    siebie    bo    n i e   u m i e m    i n a c z e j

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Pociski są pięknem rozpalonego nieba.

Szybkie spojrzenie w lustro. Idealnie. Krótka czerwona sukienka opinająca opalone, szczupłe ciało. Długie czarne włosy do pasa i krwistoczerwone usta. Uśmiech. Lubię siebie, myśli. Inni też ją lubią, każdy lubi patrzeć na zadbane, piękne kobiety. Wychodzi. Stukot obcasów słychać na całej klatce. Otwiera się winda. Na oko trzydziestoletni mężczyzna rzuca jej badawcze spojrzenie. Uśmiecha się, nie wysiada. Ona pewnym krokiem wchodzi do środka, naciska "0". Kierunek parter. Mężczyzna jeszcze chwilę się waha, po czym zaczyna rozmowę. W końcu ośmiela się zapytać o numer, przecież nie na darmo zjechał znowu na dół. Ona obdarza go pobłażliwym uśmiechem, po czym odchodzi. Zostaje po niej tylko stukot dwunastu centymetrowych obcasów. Idzie dalej pewnym krokiem, słyszy gwizdanie za plecami. Ktoś na nią trąbi, ktoś się zatrzymuje, może podwieźć? Pójdę sama. Wsiada w ten sam autobus co zawsze, przyciąga wiele spojrzeń. Ostatni przystanek, wysiada. Idzie jeszcze trochę zaludnioną ulicą, po czym dochodzi do miejsca, gdzie nie ma o tej porze nikogo. Ściąga buty, idzie dalej boso. Siada na krawężniku, sukienka jej się brudzi, chyba się rozdarła. I chuj. Jeszcze ratuje się papierosem, czuje wibrację telefonu. Spogląda na wyświetlacz - moje Kochanie. Kryje twarz w dłoniach. Pozwól, że opowiem Ci o kobiecie, która żyje, chociaż nie jest pewna, czy potrafi oddychać.

piękno.

piękno było delikatne, nieśmiałe, spoglądające ukradkiem spod przymkniętych powiek. ukryte było w słowach poważnych wyszeptanych, gdy nikt nie słuchał, schowane za szczelnie ukrytym napiętym ciałem. kusiło nieskazitelnością, niewinne było, nienaruszone, nie do zdobycia. piękno było w gestach niepewnych i ruchach zbyt powolnych. czym się ono stało? wyuzdaną imitacją pełną agresji. gra świateł, gra słów, zbyt gwałtowny ruch, spojrzenie rozbierające najgrubiej ubraną osobę. ciało wystawione na uciechę widzów zbyt głodnych czułości i pewność siebie przeplatana z arogancją. piękno ogólnodostępne, na pokaz, na raz. śmiałość zbyt mocnych rąk i za szybkich ust. upadła ona, która piękna była. stała się zbyt wyzywająca. skończyła się po drodze i wrócić na miejsce nie potrafi.

niedziela, 12 sierpnia 2012

wejdź tu.

wejdź tu z całych sił, wejdź bo skonam. ciche wzgórza, uchylone okna, płatek róży gdzieś pośrodku. wejdź tu, nim wody wyschną, póki wilgoć zdobi płatki róż. wejdź, gdy nabrzmiałe liście wołają o spojrzenie, o dotyk mały. cieniutka ścieżka doprowadzi cię do końca. tylko wejdź nie każ prosić. wzniesienia i doliny, każdy centymetr kusi zapachem. nie oglądaj się za siebie, nie dbaj o miejsce, ani o czas. wejdź i wchodź nieustannie tutaj, z każdym razem więcej sił wkładaj. albo zostań na zawsze i zatop się we mnie.

sobota, 11 sierpnia 2012

tęsknota.

oczy Twoje wielkiej miłości pełne patrzące na mnie, z naganą, ze zrozumieniem, z uczuciem... nigdy z wyrzutem. dłonie Twoje ciepłe jak promienie słońca gdzieś koło mnie, zawsze delikatne, czasem namiętne. i usta Twoje różowe jak maliny, nabrzmiałe czasem, wygięte w podkówkę czasami, składające pocałunki na mej twarzy, nigdy nie krzyczące. Twój chód, charakterystycznie subtelne gesty, jak trzepot motylich skrzydeł i słowa delikatne, miodem płynące po mej duszy. ciepło Twojego ciała obok mojego, Twój oddech na mej szyi, szept w świetle księżyca i radosny śmiech. brak mi Ciebie strasznie, Kochana.

piątek, 10 sierpnia 2012

gdzieś na dnie, to tu gdzie jestem nie ma słońca

chodź tutaj i weź mnie w ramiona. przytrzymaj tak długo, aż przestanę się trząść, aż zabraknie mi łez. spójrz w moje oczy i patrz w nie mimo to, że zawsze odwracam wzrok. całuj mnie tak mocno, aż zabraknie mi sił. trzymaj za rękę nawet jeśli będę się wyrywać. przyjdź i trwaj przy mnie, mimo że cię odtrącam, bo zasługujesz na kogoś lepszego, bo nie warta ciebie jestem. zostań, wybacz i zmień. i kochaj mnie, uratuj. bo pogubiłam się w sobie i nie mogę się odnaleźć.

czy wy też obsesyjnie tęsknicie za swoimi niedoszłymi, starszymi facetami, z którymi nie łączyło was nic więcej, prócz namiętność?

czwartek, 9 sierpnia 2012

1 ♥

My old man is, a tough man
But he got a soul as sweet as blood red jam
And he shows me, he knows me every inch of my tar black soul
He doesn't mind I have a flat broke down life
In fact he says he thinks it's what he might like about me, admires me
The way I roll like a rolling stone

Because I'm crazy, baby
I need you to come here and save me
I'm your little scarlet, starlet
Singing in the garden,
Kiss me on my open mouth


* * *
zła kobieta jestem 
i miesiąc dziś mija, a już dwóch było nielegalnie nie tam, gdzie trzeba
nocą panoramiczne widoki i my, potem auto i to co lubię bardzo za bardzo
za rękę, za nogę, za bluzkę mnie łapiesz, tylko nie za serce, bo jego nikt nie ruszy
przed chwilą dotarło do mnie, że czas to skończyć, bo wykończę nas

miesiąc już Go mam, miesiąc złą kobietą jestem
chcę go przytulić i popłakać w jego ramionach, zmienić się chcę

Czy któraś z Was jest w Krakowie? Mieszka tu, albo tymczasowo przebywa? Mile widziane spotkanie, przytulenie, kawa, piwo, cokolwiek...

sobota, 4 sierpnia 2012

w czterech ścianach

poplątanie z pomieszaniem, a ja jeszcze supełków dokładam i niepewna siebie już jestem i niemrawa, nie odbieram telefonów, udaję że dzwonka nie słyszę, wiadomości nie widzę, oślepłam. głucha jestem na wołania zewsząd, słyszę tylko uderzanie palców o klawisze. stuk stuk. miarowy stukot mnie uspokaja chwilowo, więc kończyć pisać nie chcę. słowa się wylewają, a myśli zalewają głowę mokrą, wyjętą spod gorącego prysznica. gorąco to dobre słowo, gorąco tu u mnie strasznie i w głowie i w ciele, w żyłach, tam... dotykam się delikatnie opuszkami palców, a gorąca woda spływa mi po karku i jedyne co czuję to pragnienie ciebie przy mnie, we mnie, tutaj. a pragnąć nie powinnam i myśleć, bo te myśli są niespójne, znów-to-samo, akcja-reakcja, uniesienia i rozstania. bez słowa cię nie ma już drugi dzień, ale z nim było tak samo. wykorzystywałam będąc wykorzystywaną. głupia, wiedziałam że tak będzie, że pójdziesz, bez-słowa mnie zostawisz, bez-pocałunku. był pocałunek, zbyt grzeszny był bo i nie tu gdzie trzeba. wyrzucić, pozbawić się tych myśli. wodospadem wspomnień mnie zalewasz, uniesienia dominują, pragnienie i żądza ciebie-we-mnie góruje nad wszystkim i począć ze sobą nie mam co. malinowe usta żądne pocałunków, nabrzmiałe ciało głodne pieszczot twoich. zjeść mnie chciałeś, pożerałeś mnie sobą, a ja pożerana być lubię. i spełnienie szybkie-za-szybkie. mylę pragnienia z uczuciami, mieszam kocham z pożądam, ale pożądanie zawsze wybieram, bo nie panuję nad sobą, nad ciałem, nad żądzami. wobec ciała jesteśmy przecież tacy niewinni... na pokuszenie wodzi napięty rozporek, za duże usta, za silne dłonie, za długie palce. a potem niedosyt. więcej ciebie chcę i więcej, pochłoń mnie całą, zniknijmy na chwilę, odlećmy. za skarbem tęsknię, co w stolicy marznie beze mnie i tęskni, bo wierzę mu, ufam. a on mi ufa, pytając czy ciekawszych akcji nie było sprawia, że śmieję się w głos. o ty naiwny! myślę kochając go czule i pragnąc, by mnie objął. bo ja oszukiwać go muszę, póki nie zmądrzeję, nie dojrzeję, nie będę gotowa. jak wypuszczę go z rąk już nigdy nie wróci, a ja przecież zmienię się jeszcze, nie będę taka, moralność mi wróci i czystość się stanie. ale jeszcze grzeszna być pragnę, splamić chcę siebie i jego krwią namiętności, podrapać, wydrapać, wydrążyć, wyłamać, przebić, przesączyć... skarb mój nie będzie tym, kim miał być. ale drugi, trzeci nie zawsze oznacza gorszy. dla niego będę mistrzynią. dla ciebie to robię, skarbie. byś miał mnie najlepszą, najodpowiedniejszą, pewną, której zazdrościć ci będą wszyscy. kochanką najlepszą będę ci.

krakowska błogość

pracują, zapraszają na imprezę firmową, choć raz widzieli, a potem clubbing, od klubu do klubu, pełno zaproszeń, drinków, miasto żyje nocą, czasami mam wrażenie, że kraków nigdy nie usypia, ale lubię to, bo sama spać nie mogę. i muzyka, ciało bez kontroli i zabawa. a potem oni, śliczna jesteś i to co zawsze, a ja nie chcę, czyjaś jestem, ale nie mówię o tym głośno, trzymam bezpieczny dystans. a potem niosą nas na barana przez rynek krakowski o 2 w nocy, taksówki trąbią, ludzie machają, a ja czuję się jak w innym świecie. lepszym. tęsknota trochę gaśnie, trochę przyćmiona zasypia, choć największa jest, bo za kochaniem moim w jej postaci. potem nocne autobusy, jeszcze podprowadzają nas pod blok i cisza. czasami jeszcze w czyimś zapachu perfum czuję ciebie i przypominam sobie ciarki na ciele, te pierwsze odważne gesty nasze, moje, ruchy... tęsknię za tą bliskością twoją o osiem lat starszą. a najgorsze jest to, że za Nim tęsknię najmniej. a przecież Jego jestem.

ludzie tu mili, uprzejmi, każdy rozmowny, otwarty. to jest moje miejsce.
internet mi założą pewnie w poniedziałek, teraz od kogoś ściągam. pusto tak mieszkać samej. może za tydzień pojadę do warszawy do kotka. chociaż wolałabym jechać do niego, zapraszał mnie na weekend. zobaczę.

czwartek, 2 sierpnia 2012

welcome cracow

siedzę w KFC w krakowskiej na WiFi
nie wiedziałam, że tak to wszystko przeżyję
nie wiedziałam, że takie pożegnanie zrobi mi On, a ja Jemu
do tej pory mam ciarki na ciele, jak o tym myślę, wspominam
a on nie wie nic, nawet, że się spotkaliśmy. tak będzie lepiej...


jestem cholernie niedojrzała, bez zasad, moralności i nie zasługuję na żadnego porządnego faceta


* * *
szybki oddech, zdecydowany dotyk i mocniej
słodkie pytanie, które zawisło między nami
i moja uległość, zgoda na wszystko, bo lubię
być twoja, być przy tobie, do ciebie należeć
choć już czyjaś jestem, a ty nie-mój jeszcze
i nigdy. słodko-nie-słodko, nieporządnie bardzo
i bez zasad. łamiemy wszystko, ja się łamię, 
kręcę, kłamię i zdradzam. a ty nieświadomy
przyczyniasz się do tego i pragniesz jak ja. 
a może nawet bardziej? dziś już nic nie wiem.