A zaczęło się wczoraj wieczorem. Długa rozmowa z nim. Jak para? Jak para ludzi zakochanych w sobie? A już na pewno flirtujących ze sobą. I żadne nie ukrywało, że go ciągnie do drugiego. Dużo miłych rzeczy. Myśli o mnie, zaprasza tu i tam, obiecuje, daje, docenia...
Tęsknię za nim i przyznaję się bez bicia. Bardzo za nim tęsknię. I nie chcę go mieć przy sobie, żeby zaspokoić tymczasowe potrzeby bliskości fizycznej. Chcę mieć go przy sobie, bo przy nim czuję się taka bezpieczna. I taka... swoja. Jest strasznie do mnie podobny. Wariaci z nas.
Dziś przypadkiem [nie tak jak chciałam] wyszło wszystko na jaw. Co się okazało? Że jednak mam te bliskie koleżanki, które zareagowały tak, że miałam łzy w oczach. One też. Wzruszenie? Przywiązanie? Wiem jedno. Będę tęsknić. Jak cholera. Ale to jeszcze dwa miesiące.
Oby wszystko poszło zgodnie z planem. Muszę się wziąć za siebie.
A dlaczego wyjeżdżasz?
OdpowiedzUsuńBo sie przeprowadzam.
UsuńRozsypałabym się gdybym miała się przeprowadzić teraz.
UsuńTo dobrze, że możecie się przed sobą otworzyć. Byłoby głupio gdyby jedno grało a drugie nie.
OdpowiedzUsuńA nie orientujesz się co on myśli o waszym rozstaniu za parę miesięcy ?
Możemy, szkoda że nie na zawsze. Głupio gadam.
UsuńOn nie wie o mojej przeprowadzce, powiem mu na najbliższym spotkaniu. Co myśli? Nie mam pojęcia.
Grunt, że jest ktoś taki. Nawet nie umiem opisać, jakie to cudownego mieć przy sobie bratnią duszę.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że stracę ją za 2 miesiące.
Usuń