Smaku Twego nie znam, choć tak często mam Cię na końcu języka.
Jeden z tych destrukcyjnych momentów, gdy nawet niezawodnie chłodna i umiarkowanie obojętna xyz traci kontrolę. Długo sobie wmawiałam, że to nic. Że pikuś. Że te pocałunki są swoistą formą rozrywki, a każde spotkanie to jedno z wielu w moim zabieganym i towarzyskim życiu. Fajnie było wracać z jednej randki i szykować się na drugą. Na spotkaniu z Tobą czułam chemię, Ty też zdawałeś sobie z tego sprawę. Patrzyliśmy na siebie wyjątkowo i mówiliśmy o tym, choć żadnych, choćby najmniejszych zapewnień nie było. Powiedziałeś raz, że bardzo mnie lubisz. W przerwie między namiętnymi pocałunkami. Odpowiedziałam "ja Ciebie też" i pomyślałam sobie, jak pięknie by te słowa brzmiały, gdyby były odpowiedzą na dwa inne. Dwa najpiękniejsze słowa świata. Ale wiem, że na nie za wcześnie. I jednocześnie za późno. Bo one nie mają prawa bytu w naszej relacji. Czym jest nasza relacja? Z boku wygląda jak otwarty związek. Spotykamy się od czasu do czasu, jest fajnie, piękna para, a potem każde idzie w swoją stronę. Zawsze dziwiło mnie w facetach to, że nie widzą problemu przejścia się przez miasto z dziewczyną za rękę, mimo że z nią nie są. Już raz tak miałam. Ale nie o to chodzi. Chodzi o Ciebie. I może pisząc o tym wszystkim sama się nakręcam, choć nie powinnam. Powinnam powiedzieć sobie; stop i dalej się w to bawić. To zabawne. Jesteś pierwszym facetem, z którym tak świetnie bawię się w windzie, przy fajce i wszędzie. I pierwszym od dawien dawna, dla którego chciałabym po prostu zrezygnować z tego szybkiego, imprezowego życia. I być po prostu czyjąś. Wiesz, że mogłabym być Twoja? Taka tylko dla Ciebie. Silna i niezależna xyz, która chciałaby zamienić się w małą i bezbronną Twoją kochaną.
To jest paradoksalne i głupie, bo przecież oboje nas przyciągnęło do siebie właśnie nasze stare podejście. Zabawa, żadnych zobowiązań. Chyba przegrałam tę grę...
O kurcze... dosłownie, jakbym czytała własne słowa. Otwarty związek, żadnego wiązania się, silna kobieta, która chce stać się bezbronna dla tej jednej osoby, której przyjemność sprawi ochranianie jej...
OdpowiedzUsuńtylko u mnie pojawiły się te dwa najpiękniejsze słowa. Myślę, że u Ciebie też się mogą pojawić :)
Masz szczęście. U mnie się one raczej nie pojawią :)
UsuńSkąd ten pesymizm? Wiesz, ja wcześniej mówiłam dokładnie to samo. Zresztą miałam do tego podstawy, bo On regularnie utwierdzał mnie w przekonaniu, że takie wyznania to nie dla niego, bo nawet nie wierzy w to uczucie.
UsuńTym większym zaskoczeniem było, kiedy jednak wypowiedział te słowa :)
Nigdy nie mów nigdy, Twój jeszcze może Cię zaskoczyć.
Tak jak pisałam niżej, nie będę się powtarzać. To taka historia dziwna.
UsuńNie jest mój... Jesteście ze sobą?
ja nigdy nie potrafię się nie angażować po pocałunkach
OdpowiedzUsuńja do tej pory nad tym panowałam tak dość... ale też raczej nie umiem ;/
Usuń;/ to niedobrze..
Usuńwiem o tym
UsuńMogłabyś być jego, chciałabyś, więc jego bądź. Czy Ty nie boisz się w pewien sposób uczucia?
OdpowiedzUsuńNie mogę. My nie będziemy razem nigdy.
UsuńOtwórz się na miłość. Pamiętaj, im szybciej tym lepiej. Teraz się bawisz, ale później zostaniesz sama i będziesz płakała. Znam to uczucie.
OdpowiedzUsuńChciałabym i zrobię to, ale nie z Nim.
UsuńNie da rady walczyć z tak potężnym uczuciem. Samo przychodzi, wbrew naszej woli...
OdpowiedzUsuńJak mu się poddam, to będę płakać.
UsuńCzy będzie to aż takie straszne? Czy może on nie jest typem, który to traktuje na serio?
UsuńPrzyciągnęła go do mnie beztroska. Świadomość, że nie lubię i nie chcę związków. Niech tak zostanie. On nie musi wiedzieć, że coś się zmieniło. Poza tym oboje wyjeżdżamy. Ja za dwa miesiące do Krakowa, on za 4 miesiące do Warszawy. Na stałe raczej.
UsuńNo to w takim wypadku... Kurcze. Nie wiem co ,,powiedzieć". Z jednej strony chcę napisać: Związki na odległość też istnieją lub a może on czuje to samo. Lecz to nie pasuje. Sytuacja jest dosyć poważna. Nie sądziłam, że to napisze, ale tym razem faktycznie miłość nie wchodzi zbytnio w grę... Dodatkowo biorąc pod uwagę jego lekki styl życia.
UsuńJego styl życia porównując do mojego i tak jest dość normalny. ;> To nie on ma kilka randek dziennie czasami.
UsuńAle faktycznie, sytuacja dość beznadziejna. Przeczekam...
Nie łatwo by ci było porzucić te parę randek dziennie. Może to i lepiej, że nie chcesz stałego związku z nim. Dusiłabyś się...
UsuńAle kiedyś trzeba przestać tak żyć.
UsuńJeżeli nie czujesz, że to nie teraz to nie walcz z tym. Poczujesz to kiedyś. Nie wiem kiedy, nie jestem wyrocznią. Teraz nie średniowieczne, że 16 miały mężów i dzieci...
UsuńChcę teraz i z nim. Ale to nie jest widocznie nam dane, więc jestem z tym pogodzona.
UsuńWiesz, ja ci nie mogę nic więcej doradzić, ponieważ nie znam twoich uczuć do niego. Zrób to co uważasz za stosowane i spróbuj nie cierpieć.
UsuńSpróbuję, ale ciągle dzieje się coś nowego...
UsuńA jednak w głębi duszy chciałabyś być kochana?
OdpowiedzUsuńKiedyś się pewnie zmienisz i zauważysz, że miłość to silne uczucie, potrzebne nawet tak niezależnej kobiecie, jaką jesteś. To przychodzi z pewnym wiekiem, chęć stabilizacji, takie rzeczy.
Każda z nas by chciała. Po to jesteśmy, żeby kochać i być kochanymi.
UsuńJa już powoli to zauważam, może to chwila słabości, jednak utrzymuje się ona dłużej niż zwykle, co sprawia, że myślę że to już czas. Czas na coś poważniejszego, niż trzy randki i koniec znajomości.
A pamiętam, jak jeszcze nie dawno zastrzegałaś się, że nie da rady... coś poważniejszego to nie dla Ciebie :)
UsuńDlatego dziwię się, co on ze mną najlepszego zrobił.. :)
UsuńJa też jestem zaskoczona. Ale to dobrze, bardzo dobrze!
UsuńNo nie wiem, bo ja jestem taka dziwnie skomplikowana, że jak teraz widzę, że to NIE MA SZANS, to znowu ta blokada/przełączenie trybu na "zabawa, miłości u mnie nie ma póki co" i od nowa zaczynamy... ;>
UsuńCzyżbyś się w nim zakochiwała? Kurczę mam podobnie, tylko, ze u mnie to był jeden raz a nie kilka spotkań. Ale się zakochałam, i to w swoim koledze. Fajnie piszesz. [como-si-nada]
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńNie wiem czy to zakochanie, ale coś na pewno... Trudne do zdefiniowania. To widzę mamy podobnie - przejebane.
Zgadzam się. Okropny stan.
UsuńCo z tym zrobisz?
UsuńNic, bo nie wiem co, nie potrafię. do czerwca jeszcze będziemy spotykać się w szkole, a potem może zapomnę, chociaż szczerze w to wątpię.
UsuńPotem zmieniasz szkołę, czy coś? Czy po wakacjach znów on?
UsuńMyślisz, że to miało by szansę przetrwać?
OdpowiedzUsuńTo nie ma szans się zacząć.
UsuńDlaczego?
UsuńTak jak wyżej napisałam do BlueBell: Przyciągnęła go do mnie beztroska. Świadomość, że nie lubię i nie chcę związków. Niech tak zostanie. On nie musi wiedzieć, że coś się zmieniło. Poza tym oboje wyjeżdżamy. Ja za dwa miesiące do Krakowa, on za 4 miesiące do Warszawy. Na stałe raczej.
UsuńFakt, odległość to jest problem... Ale może u niego też coś się zmieniło?
UsuńPo wczorajszej rozmowie już nic nie wiem.
Usuńwydaje mi się, że jesteśmy w podobnej sytuacji. tyle, że ja z K. byłam przez jakiś czas. ale to była dziwna relacja, trochę niezdrowa. też przegrałam.
OdpowiedzUsuńA mieszkacie chociaż blisko siebie? Bo u nas ten problem dojdzie za kilka miesięcy i dlatego nie warto nawet zaczynać.
UsuńPS. Mój też jest K. :>
w tym samym internacie... ale to nie zawsze pomaga.
Usuńnie zawsze pomaga, ale prawie zawsze przeszkadza
UsuńDlatego nie wierzę w otwarte związki. Nie na dłuższą metę.
OdpowiedzUsuńJa już chyba też nie.
UsuńKiedyś człowiek musi dojrzeć, a takie rezygnowanie z takich zabaw, można określić dojrzewaniem uczuciowym.
OdpowiedzUsuńAle nie wiem, czy on może być dobrym kandydatem na stałego. Może być w nim za dużo niedojrzałego, a przez to Ty będziesz cierpieć. Ale jeśli już znajdziesz kogoś bardziej dojrzałego, to uważaj na niego, żeby swoją niedojrzałością go nie zranić.
Trzeba znaleźć zloty środek. Głupio, że tak na siebie trafiliśmy...
UsuńWy? Hmm, no nie wiem, może dzięki temu dojrzejesz, ale nie spotykaj się więcej. Bo sobie możesz krzywdę zrobić. Spróbuj dojrzeć, poszukać kogoś, kto się Tobą zaopiekuje, przytuli, dla kogo ważniejsze będzie leżenie obok siebie, niż macanie Cię.
UsuńPrzykro mi się zrobiło, jak Twoj komentarz przeczytalam.
UsuńNie zawsze na pozór gra jest tylko zabawą, może on czuje to samo co Ty, ale boi się tego przyznać?
OdpowiedzUsuńNie wiem po wczorajszym.
UsuńDlatego ja odmawiam otwartym związkom.
OdpowiedzUsuńJa je proponuję, jeśli już pada słowo "związek".
Usuńrobi się niebezpiecznie. pogadasz z nim o Twoich uczuciach?
OdpowiedzUsuńcoś Ty... nie pogadam
Usuń