środa, 25 kwietnia 2012

Destrukcyjny moment.

Rozczarowanie wypuszczam z każdym wydechem. Nutka żalu i złości dźwięczą jeszcze w mojej głowie. Do tego szczypta nienawiści i odrobina smutku. Destrukcyjny moment. Nie od dziś wiedziałam, że dwulicowość to jedna z najpopularniejszych chorób XXI wieku. Ale nie wiedziałam, że do tego stopnia. I że dotknie mnie właśnie teraz... Nie rozumiem. Po prostu nie mieści mi się to w głowie. Może dlatego, że nigdy taka nie byłam? Że gardzę fałszem? Tak bardzo inna jestem, bo nie lubię kłamać, kręcić i owijać w bawełnę? Zostałam zrobiona w chuja. Tylko te słowa są adekwatne. Myślę, próbuję się czymś zająć, ale tego jest tyle w mojej głowie, że muszę to z siebie wyrzucić. To jak trucizna. I jedyne, jedno, najbardziej destrukcyjne pytanie - trucizna: DLACZEGO? Dlaczego tak jest? Dlaczego to się dzieje? Dlaczego znowu? To nie boli mnie aż tak. Żadna z nich nie była mi bliska. Ale tutaj liczyła się lojalność. Przynajmniej tak myślałam. Jeśli mówię, że nie darzę kogoś sympatią, to zwyczajnie go olewam, omijam. A nie lecę do niego przy pierwszej lepszej okazji "bo nie ma nic lepszego na ten moment". Jeszcze tak perfidnie dowiaduję się o wszystkim od osób postronnych. Co czeka mnie jutro? Kolejne rozczarowanie? Kolejny zawód? A może jakaś wojna? Nie wiem czy jeszcze cokolwiek jest mnie w stanie zniszczyć. Przybiorę znów zbroję obojętności i postawię na indywidualizm. Po raz kolejny przekonam się, że tylko kumple są prawdziwi, a koleżanki do dupy. Trochę dziwnie będzie mi stać z boku, pewnie będę czuła się wyobcowana i samotna pośród nich. Mam swoich prawdziwych przyjaciół i oni są najważniejsi. Tylko jak spędzać pół dnia z ludźmi, którzy ewidentnie coś przed Tobą ukrywają, kręcą, a może nawet spiskują za Twoimi plecami? Powtórka z literatury? Myślałam, że w dorosłym świecie tego nie ma. Że to zabawy młodych dziewczynek, które dojrzewają i którym buzują hormony. Jednak jak widać takie dorosłe babska mogą wyrządzić Ci o wiele większą krzywdę, niż koleżanki z podstawówki. Ale muszę być ponad to. Muszę być silna dla siebie i dla tych, których kocham i którzy mnie kochają. Tylko ciężko jest być silną, gdy fajka drży w ręce a łzy cisną się do oczu. Cholera, znowu przychodzi sezon na wszechobecne udawane "przeziębienie".


18 komentarzy:

  1. Ludzie są do dupy. A koleżaneczki tym bardziej. Nie wierzę, że jeszcze jest ktoś kto potrafi być tak czysto lojalny, bezinteresowny i bezpretensjonalny. Nie wierzę w ludzi, bo ludzie to żmije. I każda znajomość, w którą wkładałam choćby cząstkę siebie przyniosła mi ból. Dlatego sama z sobą żyję. Mimo iż samej sobie nie ufam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze Ci w tej swojej samotności? Ja mam prawdziwe przyjaciółki, niestety na co dzień muszę spędzać czas z tymi fałszywcami...

      Usuń
    2. Źle.
      Aż do wyrzygania.

      Jest jedna normalna (jak na te czasy)dziewczyna z podstawówki. Ale widuję się z nią tak rzadko, że jest prawie tak jakby jej w ogóle nie było. Jak odejmę fałszywych lisów (czyt. "przyjaciółeczki") to wynik jest zerowy.
      Ch.jowo tak samemu przebiegać ten świat...

      Usuń
    3. Ja mam masę znajomych, pełno tych świetnych i dobrych. Niestety nie spędzam z nimi całych dni. I tak ch.ujowo mi wypadło, że z tymi fałszywcami będę spędzać większość dnia. Jak ja to zniosę? Rzeczywiście łyso jest tak samej.

      Usuń
    4. Niektórzy ludzie są popierdoleni. Zupełnie jakby czerpali satysfakcję z zadawania bólu innym. Jakieś kompleksy czy co...

      Usuń
    5. Jedna z tych "koleżanek" robi wszystko, żeby zaniż mi poczucie wartości. Ch.ujowe to potęgi.

      Usuń
  2. Dwulicowość jest zła, okropna. Ufasz komuś a okazuje się on prawdziwą świnią.
    Jeżeli byli oni tak żałośni, aby tak zrobić, to nie ma sensu twoje zawracanie głowy tym, że odwrócili się od ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę tego nazwać odwróceniem się ode mnie, bo one nadal udają, że nic się nie dzieje. Ale ja nie jestem naiwna.

      Usuń
  3. Dlatego też nie mam koleżanek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem brak mi rozmów typowo babskich o ciuszkach i kosmetykach. Ale nie narzekam. od liceum nie mam żadnej bliższej koleżanki i dobrze mi.

      Usuń
  4. Nie ma dorosłego świata i świata dzieci. Ludzie zapominają, że liczy się lojalność i stają się puści. Sami nie są lojalni, a potem wymagają pomocy w potrzebie, ale takich mimo bólu najlepiej olać. Lepiej być samej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są oba te światy. Dzieci mają swój własny świat - o wiele piękniejszy od dorosłych, bo umieją doceniać drobiazgi i nie mają tyle obowiązków i zmartwień.

      Nie lubię samotności, nie cierpię jej. A przez to dość wyraźne ograniczenie kontaktów większą część dnia będę spędzała z ludźmi, których nie lubię.

      Usuń
    2. A dorośli nie dziecinnieją? To się miesza, jest ściśle powiązane ;)
      Nie ma nikogo innego, lepszego na horyzoncie? Może wystarczy się rozejrzeć za kimś prawdziwszym? :)

      Usuń
  5. Nieisty babska im strasze tym gorsze...bardzo czesto spotykam sie z dwulicowoscia ale jakos udaje mis ie czaem na to zooobojetniec, niestety tylko czasem

    OdpowiedzUsuń
  6. Zabawne.. Mogłabym się podpisać zarówno pod Twoim postem, jak i pod komentarzami Veronique i Bezimiennej. Niby mam kilka koleżanek, ale niestety trzymam je na dystans. Nie chcę kolejnego rozczarowania, zawodu. Zbyt wiele w innych relacjach (czy to moich, czy obserwowanych) jest fałszu i bezczelności, dwulicowości, bym miała ochotę na taką "zabawę". Leć do kogoś ze wszystkimi problemami, wysłuchuj go, a za plecami powiedz, że go nawet nie lubisz, nie tolerujesz.

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedy kogoś nie lubię, nie potrafię nawet zmusić się do tego, żeby być miłą, dlatego tym bardziej nie rozumiem ludzi, którzy z taką łatwością udają przyjaznych, a za plecami stają się zupełnie kimś innym.

    OdpowiedzUsuń
  8. Karma. Przypomnij sobie, czy ty przypadkiem też kogoś tak nie urządziłaś.

    OdpowiedzUsuń