Ławka. Szkło. Butelka. Kapselek. Niebieskie. Artykuł. Zabronione. Publicznie. Dokumenty. I ich brak. Ostrzeżenie. Jasne. Zmiana.
Dzień upłynął przy dźwiękach przewracającego się szkła i strzelającego kamyczka w zapalniczce. Był, ale jakby go nie było. Przeżyty, ale jakby życia w nim zabrakło.
Choruję na chroniczny niedobór Ciebie.
Jak dobrze pójdzie, może zamkną nas w jednej sali. Dokładnie za to samo.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to mnie pociesza, wolalabym zeby bylo jak najmniej chorych..
UsuńJa też. Ale to "wolałabym" chyba niczego tu nie zmieni. To chyba epidemia.
UsuńBo życie trzeba przeżyć, a nie jakoś przez nie przepełznąć ... :( Bardzo nie lubię takich okropnych dni.
OdpowiedzUsuńDzień był udany obiektywnie. Dopiero jak zaglądam wgłąb siebie to nie bardzo.
Usuńja choruję na niedobór wiary.. to już w moim przypadku poważna choroba...
OdpowiedzUsuńja też, ale jakoś nie przywiązuję już do tego zbytniej wagi
Usuńja niestety przywiązuję.. wiesz, z Bogiem to jak z moim braciszkiem.. uzależnia. i daje grom szczęścia nawet jeżeli czasami się na Niego pogniewam..
OdpowiedzUsuńkiedy odchodzi dziecko.. którego losy śledziłeś, z którym gdzieś tam byłeś obok.. o którym myślałeś, za które się modliłeś.. czujesz że utraciłeś jakąś część siebie.. nawet jeżeli nic, zupełnie nic od siebie nie dałeś, prócz tej modlitwy.. to taki moment "dlaczego", ale ja nie mam do Niego żalu.. przecież właśnie On uśmierzył ból tego dziecka...
bla-bla-bla...
nie mogę zasnąć więc mnie ponosi ;)
też tak kiedyś miałam, ale teraz czytając Twoje komentarze, wpisy - nie obraź się - czuję, jakbym czytała kogoś otumanionego czymś, otępionego przez jakiś... blask? i albo on jest prawdziwy, albo to tylko taki zajączek ze światła, jaki robią dzieci lusterkiem w przedszkolu
Usuń