Nerwy. Nerwy. Masa nerwów. O wszystko. Nie wiem czy to taki dzień cyklu, czy może presja. Zostało tak niewiele czasu, a tak wiele trzeba zrobić. Oczywiście zamiast wziąć się do roboty niekonstruktywnie spędzam czas. Wszystko mnie boli. I ciało jakieś takie nieswoje i dusza jakaś taka poobijana. Nie wiem jak przeżyję jutrzejszy dzień. Bez upadku pewnie się nie obejdzie. Jedynym plusem będzie wieczorny mecz (mecz jak mecz, ale zawsze coś). Może spotkam się z nim. Nie wiem. Tydzień zaczęłam od fajki, skończyłam przy piwie. To już norma. Teraz też by się przydało. Trzeba będzie zająć płuca na odstresowanie. Wiecie co jest najgorsze? Nie mam możliwości obejrzeć teraz, kurwa meczu. A Francja do cholery zremisowała z Anglią, a była w chuj dobra.
Widzę zapalony kibic :P
OdpowiedzUsuńObiecałam sobie skończyć z fajkami jednak w sobotę znowu straciłam całą paczkę :P
mam wrażenie, że ja ciągle mam taki stan wkurwersów... można ześwirować.
OdpowiedzUsuńa fajki są fuj
u mnie też nerwy. nie wyrabiam już emocjonalnie
OdpowiedzUsuńu mnie raczej stres ostatnio. czyli w sumie nerwy. nie umiem się odprężyć :/
OdpowiedzUsuńW ogóle jakoś tak stresowo i nerwowo wszędzie ostatnio.
OdpowiedzUsuń