sobota, 2 czerwca 2012

Strumienie pytań zalewają mnie.

Czy myślę, że to ma szansę się ziścić? Od zawsze byłam ostrożna, ale tym razem pokonuję sama siebie w byciu pesymistką. Wmawiam sobie i wszystkim naokoło (bliskim), że to nic. Że nic nie będzie, nic poważnego, nic dla nas, nic na stałe, nic... Moje serce przeczy i wydziera się wniebogłosy, że coś, że tak, że na stałe, że już teraz, że owszem... Ale usta zaprzeczają myślom. Bo ja ostrożna jestem. Czy to zakochanie moje? Ciągle zaprzeczam i neguję, ale chyba coś w tym jednak jest. Nie jest mi obojętny, a to już coś znaczy. Od dawna nikt nie był dla mnie nie-obojętny. Czy moim zdaniem taka wieczność byłaby dobra? Ciągle mówię, że jest niechciana i przereklamowana, ale szczerze o niczym innym nie marzę. Chcę wtulić się w jego ramiona i być spokojną, że nie zmienią się one za dwa tygodnie. Ani wcale. Czy chcę tak bez zobowiązań? Czy się nie boję? Strasznie się boję. Ostatnie moje dni są wypełnione od rana do nocy strachem. Strachem o to co będzie, jak będzie, co zrobię, jak go nie będzie, czy będzie jeszcze kiedykolwiek, czy tylko jeden raz... Nie chcę bez zobowiązań, w pozornej wolności. Bo to jest imitacja wolności. Prawdziwą wolność można odnaleźć chyba tylko w ścisłej niewoli. Tej dobrej, z wyboru. Czy jest szansa? Ja nie mam pojęcia czy jest. To wszystko jest takie piękne, a zarazem tak proste i skomplikowane, że nie wiem. Nasza historia jest tak banalna, że aż niezwykła. Tak krótka, że wydaje się ciągnąć w nieskończoność. Tak przypadkowa, że wydaje się być zrządzeniem losu. Nie wiem czy jest szansa, choć to wszystko wygląda na piękną historię. Nie wiem jak się przekonać, jak to wygląda od drugiej strony. Nie umiem i chyba boję się o tym porozmawiać. Z Nim. Co bym wolała? Jego bym wolała. Tak po prostu, patrzeć na niego. I poczuć przez chwilę, albo na zawsze. Czy nie uważam tego za piękne? Myślę, że to jest trochę jak róża. Piękne z wyglądu, ale gdy się bliżej temu przyjrzeć i dotknąć - boli. Tutaj kolcami jest niepewność i niewiedza. Niewiedza, co on czuje i czego chce.



Nie zadawaj pytań by nie ściągały na ziemię. Tam, w górze, jest piękniej.
Owszem, jest piękniej. Ale gdy pomyślne wiatry przestają nas nieść, trzeba kiedyś opaść. A opadając lepiej znać grunt, bo może zaboleć.

* * *
Jak pewnie się domyślacie, post powstał dzięki Waszym pytaniom skierowanym do mnie. W sumie pomogły mi one w rozmyślaniach, szkoda tylko, że wniosków brak.

13 komentarzy:

  1. Uśmiechnęłam się, widząc pierwsze pytanie.
    Pamiętasz, co napisałaś u mnie? Że Twoje życie w 80% składa się ze słów. Nie bój się rozmowy. Nawet jeśli odniesiesz porażkę z nim - czego Ci absolutnie nie życzę! - wygrasz z samą sobą. Będziesz pewna. Na niepewnościach nie buduje się więzi. One muszą być wzajemne. Nie zapominam o tym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby to było takie proste, wypowiedzieć tych kilka słów, jakie wystukałam tutaj. Tak szybko i z rozmachem. Ale ja się boję. Boję się go zrazić, zalać zależnościami i przerazić wizją czegoś, czego CHCĘ. Nie chcę, by czuł się uwięziony, albo pod presją. Czekam na jego krok i choć widzę jakieś, nie są wystarczające. Informacja o tym, że mu na mnie zależy i mnie bardzo (bardzo, bardzo) lubi niewiele mi daje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony - możesz nie robić nic, nie rozmawiać, i pchać się dalej w tę relację, która na dzień dzisiejszy... nie do końca wiadomo, czy ma przyszłość. Z drugiej - możesz porozmawiać i ratować się, jeśli ta szansa nie istnieje, jeśli on Wam jej nie daje. Wybór należy do Ciebie, to Twoja decyzja. Życzę Ci, byś jej nie żałowała. Po prostu.

      Usuń
  3. Nie wiem, co mam napisać. Spróbuj porozmawiać? Nie rozmawiaj? To i tak będzie tylko i wyłącznie Twoja decyzja. Ja po prostu trzymam za Was kciuki. Bardzo mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło przeczytać "za Was" :) Naprawdę..

      Usuń
    2. Domyślam się. To jakoś ładniej brzmi, bardziej optymistycznie niż ''za Ciebie i za Niego''. ''Was'' nie rozdziela i daje nadzieję chyba.

      Usuń
    3. W sumie to takie mało znaczące, ale cieplej się robi na sercu. Chciałabym z nim tworzyć "my".

      Usuń
    4. Rozumiem chyba aż za dobrze to pragnienie.

      Usuń
  4. b(oisz)ronisz się. kiedy on upewni Cię, że czuje to samo, przestaniesz zaprzeczać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uważaj z tymi zaprzeczeniami - ja tak długo zaprzeczałam, aż okazało się, że jest za późno, aby to odkręcić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja Ci powiem jaki jest wniosek :p wpadłaś po uszy Kochana! :D cieszę się bardzo :) bo tak z doskoku mając co chwilę innego, mimo, że jest ich dziesiątki, to jest się niesamowicie samotnym...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty się nie boisz prawdy i rozmowy. Ale tego, co będzie później. Ale trzeba zdecydować się na ten krok i szczerą rozmowę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli spędzacie ze sobą czas, może po prostu go zapytaj w prost. Usiądźcie w objęciu i spytaj czy macie szansę na prawdziwy związek.
    Widać, że Ci zależy, myślę że Jemu też. Chociaż go nie znam. Ale z drugiej strony.. po co miał by robić takiej dziewczynie jak ty nadzieję? Może on też się boi tego co Ty, może czuje to samo.

    OdpowiedzUsuń