Kartki z kalendarza wyrywam tylko dla zasady. Chowam je gdzieś do szuflady, nie wyrzucam. Zupełnie tak, jak ostatnie wspomnienia. Chowam gdzieś w zakamarkach mojego zaśmieconego umysłu. Śmieci wypadają z szuflady, gdy ją otwieram. Myśli wylewają się z głowy na poduszkę, gdy tylko zamknę zmęczone powieki. Dni przeplatają się ze sobą jak kosmyki włosów w uplecionym przez kogoś warkoczu. Jeden; intensywny, wesoły i pełen beztroski. I ten następujący zawsze po nim, niemal jak noc po dniu; dzień, w którym jestem jak własny cień, nie mam na nic sił i jestem, ale jakby mnie nie było. Już dawno nauczyłam się żyć w ten sposób. Akcja - reakcja. Zabawa - zapłata. Podczas dni chronicznego zmęczenia baczniej obserwuję świat, ale jakby przez mgłę. I widzę. Małolaty tracące dziewictwo w wieku, w którym ja traciłam mleczne zęby. Alkoholicy w wieku, w którym moją największą atrakcją było boisko i lody z przyjaciółmi. Papierosy tam, gdzie u mnie były kolorowe lizaki z odpustu. Patrzę i mam mieszane uczucia. A niech robią co chcą. Tylko ku czemu to zmierza? Za chwilę patrzę na siebie sprzed paru lat i na siebie teraz. Totalna destrukcja, odrodzenie, renesans osobowości.
Ile człowiek musi przejść, by poznać swoje prawdziwe oblicze?
Jak wiele błędów popełnić, zanim powie sobie; taki jestem i nie chcę się już zmieniać.
Interesujące zjawisko;
rozmawiam z dobrym (?) znajomym, choć o wiele starszym
On: Z każdym facetem rozmawiasz tak jak ze mną?
Ja: To znaczy jak?
On: Flirt.
Interesujące. Z każdym tak rozmawiam, ale z nikim nie flirtuję. Nie celowo.
Interesujące zjawisko;
rozmawiam z dobrym (?) znajomym, choć o wiele starszym
On: Z każdym facetem rozmawiasz tak jak ze mną?
Ja: To znaczy jak?
On: Flirt.
Interesujące. Z każdym tak rozmawiam, ale z nikim nie flirtuję. Nie celowo.
Zajmij się swoim życiem, a nie zastanawiaj się, co robią inni.
OdpowiedzUsuńBardzo często mam podobne przemyślenia. Przeraża mnie to. Niby każdy powinien się zająć sobą, a jednak boli mnie to. Boli mnie, że ludzie wpadają w autodestrukcję/obłęd. Że świat schodzi na psy. Zaczynam się bać w takim świecie - bez wyższych wartości. Zaczynam drżeć o ludzi, bo coraz mniej normalności w tym wszystkim. Czasem już rzygam tym wszystkim. Patrzę na swoje rówieśnice, albo i młodsze lalki, i mam ochotę zniknąć.
OdpowiedzUsuńKtoś mi kiedyś podobnie powiedział. "prowokujesz".
OdpowiedzUsuńCo do postu 2x wstecz - nie jestem przeciwna, bo podoba mi się Twój styl życia i w pełni go popieram. Nie uważam Cię za łatwą. Bawisz się życiem i słusznie :)
OdpowiedzUsuńSkomentowałam też poprzedni post, wczoraj już nie dałam rady ;)
Cieszmy się z faktu, że miałyśmy normalne dzieciństwo :) To, co teraz się dzieje... brak mi słów. Żal mi tych dzieci. Ale z drugiej strony... gdzie są rodzice?
Boję się o swoje własne dzieci, kiedy będę je mieć w przyszłości.
Lubię rozmowy, które jednocześnie są flirtem :)
Takie czasy, moja droga. Takie czasy, że otaczają nas dzieci-śmieci i inne patologie.
OdpowiedzUsuń