niedziela, 8 lipca 2012

Bez wyboru.

Bliskość. Pomieszanie zmysłów. I świdrujące z głośną, dudniącą muzyką; poczuj coś. Wszystko stało się czystym sportem i nie ma w tym odrobiny magii. Patrzysz w oczy, które są w stanie Ciebie pokochać, są zaintrygowane Tobą i pochłaniają Ciebie szybciej niż Ty muzykę - i nie czujesz nic. Zupełnie nic. Kolejny papieros przerywa ten taniec, w którym Ty chcesz się wyrwać, a on wpatruje się w Ciebie jak w obrazek. Jeszcze tylko bar, jeszcze barman i poderwij go, przecież jest Tobą zainteresowany, przecież przystojny jakich mało, przecież jesteś wolna. A potem długi odpoczynek i cholerna świadomość do niezdolności utrzymania magii. Szybkie zbliżenie ust, zwiększone tempo, czasami nawet serce zabije Ci szybciej - czyste pożądanie, zero uczucia. Dlaczego? Czy można oduczyć się kochać i czuć coś wyjątkowego, na rzecz przyjemności? 
A potem dowiadujesz się, że tamten się boi, bo on Warszawa, Ty Kraków, a to przecież kilometry są, autobusy są, ale co tam autobusy, odległość się liczy, a my nie wierzymy w związki na odległość, albo tylko tak sobie wmawiamy, bo wygodniej jest się rozstać niż o to walczyć. A on boi się Ciebie i tego co powiesz. A przecież coś czuje, coś chce. Ale powiesz mu o tym, przełamiesz się i powiesz, że czujesz także jakiś dziwny ucisk w sercu i radość nieokreśloną będąc przy nim. I nawet ubrudzonego sosem możesz go widzieć, pijanego, złego, radosnego i niepoważnego też i wcale Ci to nie przeszkadza. Czy to znak, że coś jest? 
Tutaj znowu was za dużo, o dwóch nadwyżka, a ja jedna, sama jestem. I proszę, nie każ mi wybierać, bo jeszcze wybiorę źle.

15 komentarzy:

  1. Ja chyba na prawdę nie wierzę w związki na odległość.
    Nie lubię jak muszę stawać przed jakim kolwiek wyborem. Nienawidzę jak ktoś mnie przed nim stawia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj sama siebie powinnam przed wyborem postawić, ale mi się nie chce. Nie chcę z nikogo rezygnować, nie jestem skłonna do poświęceń.
      A co do związków na odległość... Nie wiem. Nie wiem, czy widzenie się dwa razy na miesiąc przez 2 lata by wystarczyło. I jakieś tam wspólne wakacje, czy coś...

      Usuń
    2. No właśnie o to chodzi, o to "nie wiem czy widzenia dwa razy na miesiąc przez 2 lata by wystarczyło."

      Usuń
  2. Tęsknota za uczuciami "wyższymi"?

    Zauważyłaś u siebie może taki... dysonans (?) - jest Ci dobrze, a jednak po Twoich wpisach można wywnioskować, że czujesz, że coś jest w Tobie sprzecznego, coś się kłóci. Jakby jedna Twoja część, buntuje się, bo chciałaby coś więcej, coś bardziej na stałe, coś bardziej prawdziwego. Nie wiem, po prostu z jednej strony kochasz swoje życie, z drugiej masz momenty, w których "minusy" tego życia Cię uwierają... Może za bardzo filozofuję, analizuję chuj wie po co. Ale chciałam to napisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak.

      I masz rację, bo tak jest. Czasami na prawdę się cieszę, jestem szczęśliwa... W sumie cały czas jestem. Do tej pory sama przed sobą uciekałam i wmawiałam sobie, że to 'szybkie' życie mi odpowiada. Teraz po prostu już stopuję, szczególnie po wczorajszej nocy. To było okropne, nie mogłam wykrzesać żadnego uczucia wobec fajnego chłopaka, którego trochę już znam i z którym jestem blisko. Zatęskniłam za czymś 'mocniejszym'.

      Usuń
    2. Smutne. Myślisz, że poprzez tą sytuację coś się zmieni w Tobie, w Twoim życiu? Nie boisz się, że wypalą Cię te bez-uczuciowe relacje? Można się w tym chyba zgubić, zatracić granicę... Chyba nie chciałabyś tak po prostu wszystko sprowadzić do poziomu sportu?

      Usuń
    3. Nie chciałabym i stąd te przemyślenia, ten post, ta decyzja. Jutro porozmawiam z Nim (nie wiem czy kojarzysz, w postach był 'panem od piwa', tym który jedzie do Warszawy), powiem mu co czuję, zaryzykuję. Chociaż to nie wyjdzie, bo za tydzień jego tu już nie ma. Mnie nie ma za 3 tygodnie.
      Ale bezuczuciowe relacje są okropne, bo po czasie dochodzisz do wniosku, że nie stać Cię na żadne większe uczucie. Po prostu nie stać.

      Usuń
    4. Nie sądziłam, że kiedykolwiek przeczytam od Ciebie takie słowa. Trochę zaskoczona jestem, aczkolwiek zawsze twierdziłam, że takie życie to jak zagłuszanie prawdy. Ale nie chcę się na ten temat zbyt wypowiadać, bo nie czuję się jakoś do tego uprawiona. Nie chcę oceniać, każdy ma swoje życie, swoje wybory.
      Spróbuj. Przecież widać, że łakniesz większych uczuć, nie tych sztucznie wytwarzanych przez fizyczną bliskość.

      Może potrzebujesz po prostu odpoczynku, głębszych przemyśleń nad tym wszystkim.
      Powodzenia przy rozmowie, bądź dzielna :)

      Usuń
  3. Wierzę w związki na odległość, pod warunkiem, że ludzie chcą walczyć. Ale rzadko chcą, bo - jak zauważyłaś - wygodniej się rozstać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygodniej, łatwiej... To wielkie ryzyko zacząć coś na odległość, gdy podczas bycia blisko nie potrafiło się poważnie porozmawiać.

      Usuń
    2. Związki na odległość zawsze są inne. Może właśnie ten odpowiadałby Ci pod względem rozmów bardziej?

      Usuń
    3. Potrzebuję innej bliskości.

      Usuń
    4. No, niestety, z fizyczną byłoby trudniej.

      Usuń
  4. Trafiłam na Twój komentarz na moim blogu.. sprzed pół roku :)
    Co do Twojego postu... nikt nie mówił, że będzie łatwo... W związki na odległość chyba nie wierzę, ale jeśli ktoś chce - wszystko się da.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że się da. Ale potrzeba tu zaryzykować... Wybrać.

      Usuń