poniedziałek, 30 lipca 2012

na pół

płaczę nocą i serce bije jakby uciec ode mnie chciało. do ciebie biegnie, a ciągnie je najprzystojniejsza twarz i sylwetka jaką w życiu widziało i osiem lat więcej życia twojego ode mnie. twoja złudna niewinność i ciepło go ciągnie, śmiech i gest łapania mnie za rękę i skradziony pocałunek, gdy On obrażony poszedł gdzieś na chwilę. pierwsza z d r a d a. to słowo względne, ale czyści nie jesteśmy oboje. a ja rozmawiać z tobą całymi nocami pragnę, tak swobodni jesteśmy i dla siebie, a gdy mówisz, że spać idziemy, łzy mi w oczach stają a serce krzyczy nie! każdą sekundę bym z tobą spędzać chciała, mieć cię chociaż mentalnie i świadomość, że dla mnie jesteś i zawsze. mówisz, że być możesz i nadzieje robisz złudne, ja uciekam i mówię Ci; boję się. też się boisz, ale to już czas dla ciebie, życie nie zaczeka, a dużo już przeżyłeś, osiem lat więcej i za sobą wiele masz. podświadomie zazdrosna jestem o każdą kobietę będącą w twoich ramionach i myślach, o każdego komu poświęciłeś choć parę minut więcej - przede mną. a ja przecież Jego jestem, telefon dziś miałam, dojechał, tęskni, pali, a u mnie łzy w oczach. pamiętał. zabolała mnie ta jego dobroć, bo ja zła jestem. nic o nim nie wiesz, a on w słodkiej nieświadomości żyje, uważając że wiesz wszystko, że tylko rozmowa, że niewinnie. a nam usta do siebie uciekają i dusze. i chciałabym cię zatrzymać przy sobie, mógłbyś być moim przyjacielem. ale tylko dla mnie, dla nikogo innego. ale ja przecież nie mogę być podwójnie, serce mi się rwie w obie strony i jedyne co czuję, to ból rozrywanego mięśnia.
i choć wiem, że zdepczesz moje uczucia, a poduszka przesiąknie łzami po nas, zostanę z wyrzutami sumienia,być może przekreślę sobie związek, słowem; stanie się to co zawsze, wykorzystana będę myśląc, że to ja wykorzystuję - nie odejdę dziś, za cholerę.

* * *
w środę Kraków
zaczęłam się pakować dzisiaj, dwa dni przed przeprowadzką - cała ja
smutno mi w cholerę i płakać mi się chce, nie wiem jak ja to wszystko zniosę
po 4 jest, chyba poczekam jeszcze te dwie godziny i pójdę po fajki, cały dzień nic nie paliłam
bo mi kochanie moje fajki do warszawy wzięło

7 komentarzy:

  1. Czytając tę i poprzednią notkę troszkę się zgubiłam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze powiem, że tak jak Rozterka, ja już też się pogubiłam i sama nie wiem, co się tam u Ciebie dzieje.

    OdpowiedzUsuń
  3. przeprowadzki są trudne, współczuję ci <3 jakie palisz? ;p
    tak :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabierz mnie z sobą do Krakowa!

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama nie wiem co mam powiedzieć..

    Odpocznij w Krakowie i przemyśl sobie wszystko. Kraków to najlepsze miejsce na przemyślenia.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. jeju jakie zawirowania, namieszałaś troszeczkę dziewczyno. Ale nie oskarżam Cię i z błotem mieszać nie będę, bo Cię rozumiem. Niech Ci się to jakoś wszystko poukłada, obyś postąpiła prawidłowo...

    co do przeprowadzki, ja wszystko też robię na ostatnią chwilę, także spoko. ogarniesz to jakoś.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy mi się zdaje czy jest ich dwóch?

    Aaa, bo Insane coś weny nie ma, myśli o skakaniu z okien, zamiast coś porządnego napisać ;) Za niedługo nota będzie :)

    Kiedy kolejne spotkanie? ;>

    OdpowiedzUsuń