niedziela, 1 lipca 2012

Nie umiemy wciąż pokonać strachu przed samotnością, dusi nas makrokosmos.

Ten drugi robił wciąż źle mimo wiedzy że go straci
Taka ludzka natura że możemy mieć dobry przykład
A i tak potrafimy tylko źle wybrać
Robimy mnóstwo błędów tracimy głowę dla zmysłów
Chcemy być coraz mocniejsi, myślimy że to droga mistrzów

klik



Emocjonalny zastój, dysonans myśli. Jedyne normalne chwile na imprezie. A powrót do domu jest jak katorga. Dlaczego już, jeszcze nie, potem, za godzinę, ewentualnie jutro. Bo tutaj już u siebie wszystko jest takie szare. Ulubione czekoladki nie smakują, a kawa jakaś taka gorzka dziś. Przestałam ostatnio pić kawę, wiesz? To głupie, gdy kawę zamienia się na piwo, ale zawsze to jakiś sposób. Kawa na piwo, a przyjaciele na znajomych. Kilku ludzi się pozbyłam ze swojego życia ostatnio. I nadal nie wiem do czego dążę, czego chcę. Wykańcza mnie ten świat, to życie pełne napięcia. Jest dobrze tylko wtedy, gdy coś się dzieje. To tak jakby czuć szczęście podczas sztormu, a podczas spokoju popadać w depresję. Depresja jest o tyle bardziej uciążliwa, gdy nie masz nawet komu się nią pochwalić. To zabawne, mieć najlepszych przyjaciół, chęci do skakania za nimi w ogień, a zero rozmowy. To rozmowa jest kluczem ponoć. Kiedyś powiedział mi, że chce rozmawiać, a rozmową ugasił najmniejszą iskrę magii jaka między nami była. Od tej pory nie lubię rozmawiać. Kiedyś godzinami potrafiliśmy dzielić się ze sobą tym, co nas gryzie, męczy, boli i cieszy. Teraz streszczamy się w jest ok, albo szkoda gadać. To zabawne jak bardzo się zmieniliśmy, choć wszystkie rzeczy pozostały takie same. Są Ci co byli, tylko wiary jakoś mniej. Od pół roku żyję bez Boga. Średnio mi z tym dobrze. Jakieś osiem miesięcy temu jeszcze gdzieś tu był, próbowałam rozmawiać z nim i wysłuchać przez pisma, ewangelie, czy kazania. Raz odwiedziłam go nawet wyznając swoje winy przez kratki drewnianego konfesjonału. Nie odpowiedział mi. Jeszcze kilka połączeń bez odzewu i rzuciłam to wszystko w kąt. Przypuszczam, że potem to on nie mógł się do mnie dodzwonić, bo albo zajęte, albo skrzynka pełna. Przecież jestem taka zabiegana... Dziś znam go tylko z opowieści, albo ze wspomnień. Bo kiedyś, w najtrudniejszych chwilach był ze mną. Kim jest osoba, która była z Tobą, ale odeszła bez słowa? Czy zasługuje na szacunek, na pamięć? Jego tu nie ma. Tu jest tylko szaleństwo. A poza nim czarna rozpacz. Niezdolność do poświęceń, do uczuć, do czegokolwiek dobrego. Obojętność i ignorancja. Ona chroni mnie przed światem, ale nie przed sobą. Powolna autodestrukcja. I albo wyrwę się z tego, albo umrę powoli tu, gdzie jestem. Nie cieszy mnie przeprowadzka, nie cieszy mnie nic. Zostawię tu dziesiątki ludzi, bez których nie znaczę nic. Którzy są moim drugim ja, choć obiektywnie nic nas nie łączy. Razem tak wiele choć obiektywnie prawie wcale, ale piękna jest każda chwila spędzona razem. Odejdę, pomacham i pojadę w chuj. W sumie ucieczka to to, co robię ostatnio najlepiej. Uśmiech, skradziony pocałunek gdzieś między misiem, a kochaniem i w nogi. Każdy sposób jest dobry, by uniknąć cierpienia. Tylko jak długo jeszcze będę uciekać. Ona mówi mi, że boję się związku; odrzucenia, że nie wyjdzie, zranienia... A ja po prostu nie chcę utracić wolności. Zachłysnęłam się tą wolnością i czuję się w jej ramionach jak narkoman. Chcę więcej i więcej, przekraczam granice, które kiedyś były nie do pomyślenia. Pierdolę bez sensu, bo miało być dzisiaj zielone i wielki chillout, a chuja z tego wyszło, bo nawaliłam. A mówili; kup lufkę, bo w niedzielę wszystko pozamykane.

edit; koło 17
jak Ci źle skręć sobie jointa i po sprawie, wyruszamy się wyluzować

13 komentarzy:

  1. Wolność jest fajna, ale nie wiem czy na bardzo dłuższą metę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachłyśnięcie się wolnością nie zawsze wychodzi na dobre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczególnie, gdy trzeba potem konsekwencje ponosić ;)

      Usuń
    2. Właśnie o tym mówię. Czasem przez wolność i korzystanie z niej można przegapić to, co najważniejsze.

      Usuń
  3. wolność wolnością, ale jakieś granice trzeba sobie zbudować.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Pojadę w chuj" też chcę, daleko to?

    OdpowiedzUsuń
  5. Boisz się rozmawiać, ale czy lepiej Ci bez rozmowy? Ja np. nie potrafiłabym nie rozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
  6. wolność na dłuższą metę nie jest dobra.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niczego nigdy nie zamienię na piwo - nienawidzę piwa.

    OdpowiedzUsuń