Zainspirowana twórczością Kominka stwierdziłam, że przedstawię u siebie swój dzień z życia singla. To tak na wszelki wypadek, gdyby kiedyś mi odbiło i weszłabym w jakiś związek - wtedy na pewno jeszcze raz przeczytam ten post i 'zerwę kajdany' ;)
12:00 Przekręcam się z boku na bok. Otwieram oczy - widno. Jakieś ptaszki ćwierkają. Przekręcam głowę w bok; paczka fajek, butelka po jakimś piciu, niedojedzona pizza, ubrania i torebka. Zamykam oczy. Przecież mam czas.
14:00 Wypadałoby wstać. Bo tyłek mnie boli od leżenia. Wstaję i w koronkowych majtkach i bluzce bez stanika idę do łazienki. Powoli i spokojnie. Przecież mieszkam sama, więc przed kim mam się wstydzić?
14:30 Ktoś dzwoni. O, przestał. Gdzie ten telefon? Patrzę na wyświetlacz: 15 nieodbieranych połączeń i 8 wiadomości. Rzucam telefon na łóżko i idę coś zjeść. Robię kawę, dzisiaj bez mleka, bo zabrakło, a nie mam ochoty iść do sklepu. Jem jakiegoś tosta i wczorajsze laysy. Niezdrowa żywność? A co mnie to obchodzi.
15:00 Odbieram w końcu telefon. Kumpel dzwoni. Lecę do łazienki, sięgam po kosmetyki. Są tu gdzie zawsze - porozrzucane wszędzie - w końcu nikt mi ich nie przestawia, bo mieszkam sama. Idziemy na fajkę. A potem na piwo. Nigdzie mi się nie spieszy, bo i nikt na mnie nie czeka. Przyjeżdża drugi. Jedziemy przejechać się motorami.
17:00 Wypadałoby zjeść obiad. Zamawiam pizzę i zapraszam przyjaciółkę. Dzienna dawka czułości - słodkich słówek, przytuleń i buziaków - zaliczona. Obgadujemy kilka szmat, pijemy wino i rozmawiamy o książkach. Nikt nie marudzi, że gadamy o głupotach. Wychodzi. W drodze do swojego domu dzwoni do mnie. Gadamy jeszcze dwie godziny. Nikt nie narzeka, że siedzę na telefonie. Bo i kto? Dzwoni kolejna koleżanka. Żali mi się, że jej się w związku nie układa. Słucham z przymrużeniem oka. Rozłączam się. Udaję, że zasięg mi padł.
20:00 Wychodzę do pubu. Oglądam mecz z kumplami. Pijemy kolejne piwo, w przerwie palimy fajki. Całą paczkę. Nikt mi nie mówi, że to niezdrowe i nikt nie komentuje głupio. Odprowadzają mnie pod dom.
23:00 Dzwoni jeden z moich kumpli na raz. Zaprasza na dyskotekę. Biorę prysznic i jedziemy. Dawka namiętności zapewniona na całą noc. Po jakiejś godzinie go zostawiam i wtapiam się w tłum. Poznaję jeszcze kilku gości, którzy stawiają mi drinki i noszą na rękach, bo nogi mnie od szpilek rozbolały.
4:00 Wracam do domu. Nie będę się teraz kąpać, zrobię to "rano". Przecież i tak śpię sama, zrzucam sukienkę i szpilki, wywalam w kąt i idę spać. Oczywiście nastawiam bardzo głośno radio, bo lubię spać przy muzyce. Czy komuś to przeszkadza? Bo chyba nie komarowi, który lata mi koło nosa. Jeszcze przez chwilę analizuję wydarzenia dzisiejszego dnia i zapadam w głęboki sen. Nie spieszy mi się, bo i gdzie? Przecież mogę spać, ile chcę.
heh znam to :D miałam identycznie ;) oprócz tego, ze nie mieszkałam sama tylko z koleżanką
OdpowiedzUsuńi czasem ew. trzeba było wstać do pracy :p
podkoloryzowałam trochę tą wersję, pracę i tego typu zajęcia tu pominęłam ;) powiedzmy, że to weekend
Usuńto zgadza się niemal całkowicie z tym, że na dyskoteke szłam przed 22 :p
Usuńtez najczesciej ostatnio o tej chodze;p
UsuńHm. Mimo, że obecnie nie mieszkam sama, to również chodzę w bluzę bez stanika :)
OdpowiedzUsuńBo gorąco? :D
UsuńW te upały nie da się wytrzymać! Poza tym tak jest mi wygodniej :)
Usuńno trzeba przyznać, fajne to "singlowanie" masz :p
OdpowiedzUsuńtylko wiesz, niezdrowy tryb życia prowadzisz. nie pociągniesz tak długo :P
co masz na myśli mówiąc niezdrowy? :D
Usuńniezdrowe odżywianie, niespanie w porach nocnych, używki i te sprawy ;D
UsuńUmarłabym przy takim trybie życia.
OdpowiedzUsuńczemu?
UsuńTakie.. błogie nic-nie-robienie.
UsuńDlaczego na blogu każdy odbiera wszystko dosłownie? Nie cierpię tego.
UsuńNie mieszkam sama, a też chodzę bez stanika, śpię nago, czasem po domu chodzę nago (szczególnie teraz, podczas tych upałów -.-). Lubię swobodę po prostu. I nawet jeśli facet będzie w domu kiedyś, to tego nie zmienię. Myślę, że nawet się ucieszy :D
OdpowiedzUsuńTryb życia fajny - bo intensywny, a zarazem swobodny, a taki lubię. Lecz nie twierdzę, że mając faceta, muszę odrzucać wolność.
a co z obowiązkami, nauką, pracą? ;-)
OdpowiedzUsuńpodziwiam Cię, że zasypiasz przy włączonej głośno muzyce.. ja jak już mam zasnąć i ta muzyka ma grać... to musi być cichutko
Chyba każda kobieta uwielbia chodzić w bluzce bez stanika. I to bez względu na porę roku. Bynajmniej ja tak mam. Co do reszty.. to hm przynajmniej coś się u Ciebie dzieje.
OdpowiedzUsuńTak beztrosko. Ale skoro tylko taki styl życia Ci pasuje to czemu byś miała coś zmieniać?
Gdybym to ja miała tyle połączeń i sms`ów to od razu bym spojrzała kto i co pisze :D:D
OdpowiedzUsuńKtoś tu napisał, że Twoje życie to nic nie robienie. W życiu tak bym tego nie nazwała. Dla mnie nic nie robienie to siedzenie cały dzień na tyłku przed kompem lub tv.
OdpowiedzUsuńNiby nic nie robisz, ale dla mnie nic-nie-robienie oznacza dosłownie nic nie robić. :) Twój dzień z singla jest ciekawy i obfity w wydarzenia, więc czemu nie?
OdpowiedzUsuńI ciekawe czy tak samo wygląda, jak dochodzą obowiązki. ;)
najważniejsze to w każdej sytuacji życia znaleźć pozytywne strony i plusy :)
OdpowiedzUsuńja tam śpię w majtkach, chodzę bez stanika, bo upały w końcu ;D
pamiętam te intensywne dni z życia singla :) było fajnie, bo bez zobowiązań, z kim się chciało.. ale teraz, w związku, też jest fajnie. polecam ;)
OdpowiedzUsuńu mnie podobnie z tym, że telefony tak często nie dzwonią;/
OdpowiedzUsuńmoże wtedy życie byłoby łatwiejsze...